wtorek, 28 grudnia 2010


Potrafi:
- nazwać,
- rozróżnić,
- wskazać,
- skonstruować'
- przedstawić,
- przeliczyć,
- korzystać...

- ROZMAWIAĆ
i PROSIĆ O POMOC.
(4 latek)

Chyba jakieś konkretne braki programowe mnie dosięgnęły, bo ja się dopiero uczę. Przepraszam za wszystkie "kur...y", ale czasem mózg mam nieczynny - zmęczony.

wtorek, 2 listopada 2010

Sezon spowodował, że moja aktywność na blogu zmalała (wręcz zanikła). Widocznie porządnie uruchamiam się dopiero na jesień. Co prawda widzę, że wiele się od lipca nie zmieniło, tzn. jeśli chodzi o kulki, bo tak np. Ania rośnie aż miło, Tomek szpachluje, wozi meble i układa plan wypisania się z kościoła, ja dzielę pokój na część wypoczynkową, warsztatową i biurową (co w praktyce można zaobserwować jako niezmienność, bo pokój wygląda tak samo, tylko spełnia więcej funkcji). A, i jeszcze "młoda para" zmienia coś te daty ślubu! Chyba ich wedding planer się nie wyrobi z załatwieniem tysiąca koni na sierpień;)

sobota, 24 lipca 2010

Kulki...
Nasza "firma" sie rozwija. Zatrudnilismy pracownikow -tzw. kulkowych i zawaleni towarem handlujemy gdzie sie da (ale tak raczej na spiaco-lezaco:)
Kryzys byl, ale oplacalny, bo wystarczylo porzucic kulki, a juz pojawil sie pomysl kapieli w fontannie (chociaz... moze to zasluga wylacznie pijackich meskich posiadowek). Pany sie bawia, a panny pracuja w noc i dzien. Zmieni sie. Trzeba byc elastycznym!
Wymiary mam dziecka, waga - no coz, watroba slonia jest ciezsza ode mnie, ale na zone harlejowca sie nadaje.

piątek, 28 maja 2010

Wcale nie jestem wrażliwa, denerwuję się i nie daję dotykać, tylko wtedy, gdy już nie mam siły. Mało płaczę, prawie wcale. Częściej klnę. Staram się, żeby wszystko było jasne, żeby wszyscy byli zadowoleni. Pieniądze pożyczam wiedząc, że mogą do mnie nie wrócić - sama klepię biedę. Prawdę mówię, nie widzę odzewu. Tak jest często.
A od święta... zostaję ciocią i w dupie mam czyjeś chimery. Bo każdemu trzeba dać czas... Na spłatę długu, na poukładanie faktur, na chwilę przy herbacie jak kiedyś. Chyba nie muszę się już starać. Ubywa pieniędzy, spotkań, kilogramów. Mało nas ogólnie. Przybywa za to dzieci i kulek.
Jednak jestem wrażliwa, ale nie chciałam Ci znowu przyznawać racji.
Inna, byłabym nudna.

sobota, 27 marca 2010

Zostać matką. Męża mieć na papierze. Zaprzyjaźnić się z OPSem i błagać o wszystkie możliwe zasiłki... Praca sama przyjdzie, bo to kolejny (obok znajomości), niezawodny sposób zwalczania bezrobocia. Wysiadam! Potrzebuję zmian, mimo, że wszędzie jest tak samo.

wtorek, 2 marca 2010


"Najważniejsza jest motywacja":) Woodstockowa czekoladowa ćpunka zaczęła od 1 stopnia trudności i nawet jako nieogarnięte dziwadło dała radę. Następnym razem będzie więcej! Nawet zastanawiam się czy nie zmienić nazwy herbatkowa na czekoladowo...:)

niedziela, 28 lutego 2010

Jak już się tak wszyscy rozjeżdżają i urlopują, to trzeba brać przykład. To nie narty na Słowacji, ani warszawski high-life, ale wodę do mycia zębów dostałam w kieliszku do martini:) Wysokiej klasy wypoczynek! Było wino - piłam rum, były kulki - myłam garnki, był szczur - nie było kota, jest przedwiośnie - był spacer!:)
Może mama ma rację - jestem męczydupa, ale dzięki temu nawet "kąpiel" była:) Warunki sprzyjające marudzeniu, a mój opiekun jakby nieznudzony narzekaniem...

Sołowieje flambirują, Grzyby spacerują:)

wtorek, 9 lutego 2010

piątek, 5 lutego 2010

Był szał, jest kryzys... Może ten karnet coś uratuje i szeroki parapet z widokiem na szerokie bary. Pomysł na kryzys był, ale lepiej spłacać samochód. Będzie salsa solo i solo filmy:(

środa, 3 lutego 2010


1:25... Zimna zielona herbata, kartka z przypomnieniem, że "Króliki po berlińsku" serwowali wieczorem, jakieś niewinne dziewczęta Balthusa, zabazgrany ważnościami kalendarz, ładujący się GPS, tabletki takie, siakie, poobgryzane jabłko, dogasająca świeczka... Przestrzeń odspołeczna, naukowa... Czyżby OGARNIJSIE.PL:)?

czwartek, 28 stycznia 2010

Zmuszona przez dwie Renaty do biegania po lekarzach ogłaszam nabór na dawcę moczu i krwi oraz stania z numerkiem w przychodni i przyjęcia od lekarza kolejnych papierków z "otouzdrawiaczami". Termin - poniedziałek, wszelkie koszty ponosi Skarb Państwa, albo nie, lepiej ten, co to wygaduje, że źle wyglądam, a jedzenie oddaję Harym, Barym.

sobota, 16 stycznia 2010

Dostałam herbatę kaktusową i w środku zimy poczułam się jak w Smoku:) Śpiewam ze "ta zima kiedyś musi minąć", ale przecież jest bosko i nie musi. Były sanki, są spacery z samymi samcami, są racuchy, kurtki się sprzedają, nawet u W. zimy nie czuć, raczej lawendę...:) Tam nawet rękawiczki do gry nie są potrzebne, bo mnie na IKF-ie wyszkolili i odbijanie piłeczki w warunkach garażowych przy -8 stopniach trenowałam milion razy, i to tak, żeby facetów ogrywać. Sama przyjemność. Większy minus od tych ujemnych temperatur ma sesja. Są tacy, co się nie martwią i się beze mnie po basenach szlajają, a potem piją do późna. A ja słucham, że mam się uczyć... Zesrać się! Jak już się skończę sądzić z tępym chamem i zdam sesję, to mnie przez miesiąc nie zobaczycie. Zaszyję się u W. i zajmę stół!

poniedziałek, 4 stycznia 2010

"Nowy Rok będzie udany... piniędzy nie będzie, ale będzie dużo miłści." Mama się cieszy, bo ją optymistycznie nastawiam, a mnie się wydaje, że to i lepiej, że nie poszalejemy z kasą, bo aktualnie nadmiar gotówki przynosi same kłopoty:( Już chyba nawet jachtu nie chcę, wystarczy mi ta Kuba, na którą sama zapracuję. Sama. I nie chcę słyszeć, że za podrzucanie pieniędzy umrę, bo ja nie będę sama "dźwigała" swoich dzieci! Po to podrzucam, żeby się potem nie musieć od nikogo pakować...
Wiem, że "jestem w czepku urodzona", bo zabraliście mnie na sanki, dostałam pizzę i masaż. Nie mogę narzekać, ale smutno mi, bo nie mam kolegów karków, takich co spuszczą porządny wpierdol i mądrych argumentów, które zmuszą do kochania dzieci!:(