wtorek, 2 listopada 2010

Sezon spowodował, że moja aktywność na blogu zmalała (wręcz zanikła). Widocznie porządnie uruchamiam się dopiero na jesień. Co prawda widzę, że wiele się od lipca nie zmieniło, tzn. jeśli chodzi o kulki, bo tak np. Ania rośnie aż miło, Tomek szpachluje, wozi meble i układa plan wypisania się z kościoła, ja dzielę pokój na część wypoczynkową, warsztatową i biurową (co w praktyce można zaobserwować jako niezmienność, bo pokój wygląda tak samo, tylko spełnia więcej funkcji). A, i jeszcze "młoda para" zmienia coś te daty ślubu! Chyba ich wedding planer się nie wyrobi z załatwieniem tysiąca koni na sierpień;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz