poniedziałek, 2 marca 2009
Nieprzepisowe rozpoczęcie biegu przed sygnałem sędziego startowego, czyli falstart!!! Oszustwo i zdrada! Poszukiwacze diamentów wystawili swego druha i w piękny sobotni dzień ogołocili połchowskie ziemmie:( Ale jeszcze nie wykopali tego, co przeznaczone dla mnie... Co prawda nie wiem z jakim łupem oni wrócili, bo jedyne co ciekawego znalazłam w domu, to szyszki w garnku, z których powstać miał pachnący ekstrakt. Wygląda na to, że mogę okazać się lepszym Dżonsem i jeszcze zdążę odkryć zagubioną Atlantydę, właśnie na terenie Połchowa!
Ale zanim zaistnieję jako wybitny archeolog, zamierzam jako rasowa babeczka nauczyć się salsy, samby...wszystkiego, co tańczą na Kubie:) I uciekam stąd na fidelowską (trudno) plażę! Zastanawiam się tylko do kogo wystosować żądanie, żeby mi tu najpierw czystej krwi kubańskiej Hawiera ściągneli?;) Represent Cuba!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz