Tybetańska flaga zawisła! Posłaniec dowiózł i ustalił z zarządem instytutu, że bezpiecznym (bo suchym, ciepłym i czystym) miejscem dla niej będzie połchowski salonik, a dokładniej ściana między oknami. Tam będzie powiewać, rzucać lekki cień i czekać na wiosnę. Wtedy zostanie oficjalnie rozwieszona przed domem:) A ja w towarzystwie grabi, łopat, Jakubów i reszty chętnych wybiorę się na poszukiwanie diamentów, by wrócić z cenniejszymi - starymi butelkami;) Będziemy jak Indiany Dżonsy!:)
Co do realizacji zamierzonych planów, to chyba za łopaty weźmiemy się już niebawem, gdyż jak mówi stare beduińskie przysłowie: ostatni szczur czyni wiosnę (czy coś takiego), a ich jakby nie widać, nie słychać i nie czuć...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj nie wiem czy tak nie widać,ja miałem w weekend tu trzy spore gryzonie. Rozgromiły spokój tego domu w dobry mak, upaćkali, naświnili. Ale zostawili po sobie w miarę porządek. A ten co tak leżał i jęczał w łóżku, obiecał zamontować w Połchowie satelitę. Flaga pozostała niesprofanowana. Co do wiosny, to muszę przyznać, że stoi u drzwi.
OdpowiedzUsuń