piątek, 6 lutego 2009


Wytworne szczecińskie kawy i wyborne połchowskie herbaty... czyli skrót wiadomości z ostatnich wojaży. "Najpierwszy" zamieszczam komunikat o najeźdźcach i grabieżcach, którzy splądrowali ostatnimi czasy instytut. Z czego? A no z firanek!... Niech żałują ci, którzy zaniedbali wyjścia do teatru, a nie znaleźli się wtedy w Połchowie, bo takich darmowych, firankowych przebieranek i scen gejowskich zaręczyn nikt już nie obejrzy. Tomaszowy salon obnażony - teraz spod bramy dojrzysz butelkę sex afery;) Dziękować Jakubkowi, który nie pozwolił na półśrodki. Zabawa była.
A w wielkim mieście...sex... Nie, nie w tym domu:) Przepraszam M., ale jakoś mi te 2 tyg. utkwiły w pamięci:) Szczecin piękny jak nigdy, bo oglądany zza szyby samochodu, a nie brudnego tramwaju, czyli że się powodzi. I kawa jakby lepsza, bo z bitą śmietaną, i czasu jakby więcej, bo siostra się poświęca... Super i pycha!
Zdążysz wrócić i już się instytut odzywa:) Pocieszające, że nie mam czasu na powtórki "czegośtam", dłubanie w paznokciach i wieczne porządki. Lepiej (najlepiej) pogibać się z nowym prowadzącym "melodię" i rywalem, który wymiatał piosenki, ale wygrać dał lepszemu - nie każdy zna Los Trabantos:). I wreszcie - napić się zielonej jaśminowej herbatki. Panowie, branża rozrywkowa w instytucie rozkwita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz