środa, 25 listopada 2009

Wielkomiejskie Wilki korzystają z solarium, zakupów w Dojczlandzie i premii od samego przystojnego, a małomiasteczkowy Grzyb kończy na: jeśli chodzi o opalanie, to ostatnie co mu się udało w tym temacie, to dwukrotnie przypalić garnek, z zakupów wraca z macą, albo twarożkiem do kanapek, a premia i przystojny "nadwładny" to temat, który się nawet nie zaczął.
Ale za to człowiekowi żyjącemu w małym mieście przysługują bonusy w postaci wypadu do lasu, do domku na prerii (który częściej kojarzy mi się już z przeglądem filmów i przysypianiem, niż z sielankowym wypoczynkiem i miłym do bólu robieniem niczego). Ponadto człowiek ma czas i ochotę zrobić szarlotkę, co nieporadna siostra "CiastkoZPudełka" nazywa prawie cudem i robi minę niezmiernie zdziwionej, że młodsze to, a wie co z czym i do czego.
Czasem te bonusy, to mało i zaczyna brakować rozrywki, ale obietnica złożona Aniom-Borysom chyba coś zmieni i też przez chwilę będziemy wielkomiejscy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz