środa, 25 listopada 2009

Wielkomiejskie Wilki korzystają z solarium, zakupów w Dojczlandzie i premii od samego przystojnego, a małomiasteczkowy Grzyb kończy na: jeśli chodzi o opalanie, to ostatnie co mu się udało w tym temacie, to dwukrotnie przypalić garnek, z zakupów wraca z macą, albo twarożkiem do kanapek, a premia i przystojny "nadwładny" to temat, który się nawet nie zaczął.
Ale za to człowiekowi żyjącemu w małym mieście przysługują bonusy w postaci wypadu do lasu, do domku na prerii (który częściej kojarzy mi się już z przeglądem filmów i przysypianiem, niż z sielankowym wypoczynkiem i miłym do bólu robieniem niczego). Ponadto człowiek ma czas i ochotę zrobić szarlotkę, co nieporadna siostra "CiastkoZPudełka" nazywa prawie cudem i robi minę niezmiernie zdziwionej, że młodsze to, a wie co z czym i do czego.
Czasem te bonusy, to mało i zaczyna brakować rozrywki, ale obietnica złożona Aniom-Borysom chyba coś zmieni i też przez chwilę będziemy wielkomiejscy:)

niedziela, 8 listopada 2009


Lazy day w ogniskiem w tle.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie nadinterpretacja hasła: równouprawnienie. Zostałam wykorzystana do sprzątania samochodu, targania gałęzi, zbierania (a raczej łapania)jabłek i jeszcze usłyszałam, że kiełbasa nie taka, bo sama wybierałam... Tak się docenia kobiety. Jednak obcokrajowcom (czyt. Niemcom) ciężko się dogadać z Polką. Albo będę bardziej męska, jak wtedy, kiedy biegałam z bronią i komandosowałam na poligonie, albo zastrajkuję i na prawdę zacznę leżeć i pachnieć. Chyba konsekwencje pisania prawdy będą spore, bo to już miałam zapowiedziane, ale liczę, że będę miała wsparcie u Kai. W końcu nie pozwala mnie bić:)
Swoją drogą, wsi spokojna, wsi wesoła. Niedziela w Połchowie, tysiąc razy lepsza niż te w dużych miastach. Nawet kiedy nie ma pogody. Jest wyngiel, są fylmy i mylony:)
A w mieście - kiedy zimo i pada wszyscy namiętnie spacerują po galeriach. I to jest odpoczynek...

środa, 4 listopada 2009


Tak się pracuje tu na zachodzie.
Pod nieobecność kierownika (szefowej, Dr. Queen) mamy w rodzinnym high life:) Gości wręcz wielbicieli, kawki, herbatki... a moje alkoholiki leżą. Sie zrobi. Kuratela wzdycha, bo wypuścili spec agentkę.