czwartek, 29 października 2009

Ogólnie (jak nie mam problemów z brzuchem i taty na wygnaniu), to cieszę się pierdołami. Nowożeństwem, twarożkiem, pachnącym Pawła pokojem, basenem, nalepkami na komputer, czekoladą, której od tygodnia nie ruszyłam... Po paskudnie ciężkim tygodniu i chwilowym rozpieprzeniu, znowu wariuję:) Dziękować, że nie było marudzenia na moje płacze i bóle. I że Limo miał na kogo liczyć.
A jeśli wrócić do tematu herbat... Renat i Sajmon okrzyknęli mnie narkomanką, a moją yerba mate, nazwali korba mate. Czyli, że działa jak należy:) Polecam, tylko nie w takich proporcjach, w jakich piją chłopcy. Nawet po niewielkiej ilości można grać sądowymi aktami w wojnę na kasę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz