czwartek, 28 stycznia 2010

Zmuszona przez dwie Renaty do biegania po lekarzach ogłaszam nabór na dawcę moczu i krwi oraz stania z numerkiem w przychodni i przyjęcia od lekarza kolejnych papierków z "otouzdrawiaczami". Termin - poniedziałek, wszelkie koszty ponosi Skarb Państwa, albo nie, lepiej ten, co to wygaduje, że źle wyglądam, a jedzenie oddaję Harym, Barym.

sobota, 16 stycznia 2010

Dostałam herbatę kaktusową i w środku zimy poczułam się jak w Smoku:) Śpiewam ze "ta zima kiedyś musi minąć", ale przecież jest bosko i nie musi. Były sanki, są spacery z samymi samcami, są racuchy, kurtki się sprzedają, nawet u W. zimy nie czuć, raczej lawendę...:) Tam nawet rękawiczki do gry nie są potrzebne, bo mnie na IKF-ie wyszkolili i odbijanie piłeczki w warunkach garażowych przy -8 stopniach trenowałam milion razy, i to tak, żeby facetów ogrywać. Sama przyjemność. Większy minus od tych ujemnych temperatur ma sesja. Są tacy, co się nie martwią i się beze mnie po basenach szlajają, a potem piją do późna. A ja słucham, że mam się uczyć... Zesrać się! Jak już się skończę sądzić z tępym chamem i zdam sesję, to mnie przez miesiąc nie zobaczycie. Zaszyję się u W. i zajmę stół!

poniedziałek, 4 stycznia 2010

"Nowy Rok będzie udany... piniędzy nie będzie, ale będzie dużo miłści." Mama się cieszy, bo ją optymistycznie nastawiam, a mnie się wydaje, że to i lepiej, że nie poszalejemy z kasą, bo aktualnie nadmiar gotówki przynosi same kłopoty:( Już chyba nawet jachtu nie chcę, wystarczy mi ta Kuba, na którą sama zapracuję. Sama. I nie chcę słyszeć, że za podrzucanie pieniędzy umrę, bo ja nie będę sama "dźwigała" swoich dzieci! Po to podrzucam, żeby się potem nie musieć od nikogo pakować...
Wiem, że "jestem w czepku urodzona", bo zabraliście mnie na sanki, dostałam pizzę i masaż. Nie mogę narzekać, ale smutno mi, bo nie mam kolegów karków, takich co spuszczą porządny wpierdol i mądrych argumentów, które zmuszą do kochania dzieci!:(