Wcale nie jestem wrażliwa, denerwuję się i nie daję dotykać, tylko wtedy, gdy już nie mam siły. Mało płaczę, prawie wcale. Częściej klnę. Staram się, żeby wszystko było jasne, żeby wszyscy byli zadowoleni. Pieniądze pożyczam wiedząc, że mogą do mnie nie wrócić - sama klepię biedę. Prawdę mówię, nie widzę odzewu. Tak jest często.
A od święta... zostaję ciocią i w dupie mam czyjeś chimery. Bo każdemu trzeba dać czas... Na spłatę długu, na poukładanie faktur, na chwilę przy herbacie jak kiedyś. Chyba nie muszę się już starać. Ubywa pieniędzy, spotkań, kilogramów. Mało nas ogólnie. Przybywa za to dzieci i kulek.
Jednak jestem wrażliwa, ale nie chciałam Ci znowu przyznawać racji.
Inna, byłabym nudna.
piątek, 28 maja 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)